Nowy Rok się zaczął. Póki co bez większych zmian. Zmieniło się to, że przestałam palić. Od półtora miesiąca regularnie, codziennie paliłam ale wkurzało mnie to, nie sprawiało mi już jako takiej przyjemności jak dawniej gdy paliłam kiedy chciałam a kiedy nie chciałam nie paliłam.
Zresztą szkoda zdrowia i pieniędzy. Kasy mamy cholernie miało, a jeśli chodzi o zdrowie to mam niestety spore szanse na nowotwór w przyszłości, moja matka ma i został jej jeden rok, może max 2 życia..
Muszę te cholerne badania porobić, ale boję się ich...
No ale przestałam palić, organizm zaczął się regenerować. Prawdę mówiąc nie sądziłam, że będę po miesiącu czasu fizycznie uzależniona, jednak odczuwam głód, nie powiem, że silny, ale jednak. Pierwszego dnia czułam się jakbym była na kacu, a w sylwester nie piłam. I przespałam do 17...
W kolejnym dniu czyli wczoraj czułam się dobrze dopóki nie wróciłam z pracy do domu. Wszystko mnie w domu wkurzało i wszyscy, w koncu udało mi się zasnąć na chwilę i się lepiej poczułam.
Dziś ręce mi się trzęsły w pracy no i znowu czułam te ssanie w brzuch... Ale udało mi się o tym zapomnieć. Najgorzej było po pracy, gdy miałam wielkie spięcie i wielki stres związany z rodziną. Myślałam, że diabli wezmą moje poświęcenie i zaraz pójdę i sobie kupię bo nie mogę wytrzymać. Albo się pochlastam, ale nie miałam siły na kolejny ból a rany po ostatnim się jeszcze nie zagoiły, kolejna myśl, kupię piwo, ale gdzie bym je piła? Zresztą niedaleka droga z jednego uzależnienia do drugiego...
W koncu zakopałam się w kołdrę i czekałam aż mi przejdą destrukcyjne myśli, a rodzina musiała se radzić sama, ja nie byłam w tym czasie w stanie im pomóc...
W końcu się uspokoiłam a nawet udało mi się z synem trochę lekcji odrobić.
W tym miesiącu czyli w styczniu chcę skupić się na niepaleniu. Po kilku tygodniach powinno mi już to wejść w nawyk, by nie palić przy stresie i problemach. Muszę znaleźć sposób nie destrukcyjny na uczucie złości, bo do tej pory w życiu wspomagalam się przy niej papierosami, chlastaniem, darciem mordy, klapsami itp. Mam 30 lat muszę w końcu opanować umiejętność radzenia sobie ze złością, ze stresem, z napadami lęku...
W kolejnych miesiącach muszę podjąć walkę z natrectwami, zwłaszcza jednym, które utrudnia mi zycie. Chciałabym też schudnąć i lepiej się poczuć w swojej skórze.
Chciałabym by wreszcie ktos zabrał od nas Miśka...
I na razie tyle.
Chcę rozplanować by w każdym miesiącu została rozpracowana jedna rzecz plus kontynuowanie wcześniejszych starań.
W styczniu zajmuję się niepaleniem. Muszę też poznać techniki, które w ramach kryzysu pozwolą mi nie wracać do palenia...