Dużo jak zawsze.
Robiłam urodziny razem z przyjaciółką z pracy.
Było mega dużo ludzi, około 13. Była moja paczka z pracy, paczka ze szpitala i pojedyńcze osoby. Najpierw wyżerka tortów i łakoci a potem impreza w knajpie. Z dziewczynami śpiewałyśmy karaoke. Oczywiście Coma oraz Brathanki. Jak śpiewałyśmy "W kinie w Lublinie" to publiczność śpiewała tańczyła i biła nam brawo. Poczułam się przez 5 minut jak gwiazda. Nawet nie bałam się stać na scenie i patrzeć jak publiczność patrzy na nas.
Jak jest coś pozytywnego to potem zaraz zdarza się coś negatywnego. Równowaga musi być.
Byliśmy w sądzie, ponieważ szkoła uznała, że jako że jesteśmy chorzy to niby zagrazamy dzieciom. Co z tego, że się leczymy, że regularnie chodzimy do lekarzy i na terapię, co z tego, że nigdy krzywdy dzieciom nie zrobiliśmy, co z tego, że nie chlamy i nie narkotyzujemy się, co z tego, że Michał od 10 lat ma remisję a ja że mimo, że czasem mam załamania to daję radę. Co z tego, że są rodziny gdzie chlają i ćpają przy dzieciach i nikt nie zareaguje. To my jesteśmy według służb patologią i zasługujemy na kuratora.
Jesteśmy psychiczni i co? To że od kilkunastu lat regularnie bierzemy leki, jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami i w razie gorszego samopoczucia zgłaszamy się wcześniej i lekarz zawsze modyfikuje leki albo wysyła na dzienny oddział, to się nie liczy? Brak zaufania ze strony Państwa, nie znając w ogóle nas i bez chęci pogadania szczerze i porozmawiania... Tylko od razu kontrola, że będzie przychodził ktoś kto będzie patrzył czy leki bierzemy i czy się leczymy. Ludzie jakbyśmy nie brali to zaraz byśmy poszli do całodobowego, co prawda zdarzały się akcję, że byliśmy w takim szpitalu ale to dlatego, że leki po jakimś czasie przestawały działać, dlatego szliśmy dobrowolnie i wychodziliśmy szybko do dzieci po modyfikacji leczenia. Nigdy nie zaniedbaliśmy sprawy, nie zaniedbaliśmy zdrowia naszego i dzieci. Kochamy dzieci jak najmocniej. Ok jesteśmy trochę specyficzni nie da się całkowicie normalnie zachowywać gdy jest się chorym ale nigdy nie zagrażało to dzieciom.
Weźcie zajmijcie się ludźmi z rodzin alkoholicznych czy narkotycznych, a nie od osób które starają się jak tylko mogą by w miare przeciwności normalnie żyć!