Wybuchła pandemia, nie można wyjść bez masek na ulicę. Trzeba myć ręce specjalnym płynem, szkoły zamknięte...
Jest jak w horrorze. Tylko, że to nie horror, to rzeczywistość.
A z tym pojawiły się nowe lęki, że Michał zachoruję, że umrze, że będzie miał wypadek, a ja bez niego sobie nie poradzę. Dzieci mi odbiorą a sama się zabiję.
Jestem jak dużą dziewczynką w skórze kobiety. Bez niego sobie nie poradzę, bez niego jestem zerem, jestem nikim.
Jest maj a epidemia trwa podobno od marca w Polsce. Do tej pory nikt z nas nie zachorował. Mam nadzieję, że tak pozostanie, że będziemy razem, że ja pierwsza umrę na starość bo będąc sama sobie nie dam rady. Że Michał będzie się dalej mną opiekował. Wiem, że jestem inna niż wszyscy i sama zginę w tym świecie...
Są też dobre wiadomości.
Moja przyjaciółka się do mnie odezwała, która zerwała ze mną kontakt. Teraz jest mi raźniej. Jeszcze się nie widziałyśmy, ale piszemy niemal codziennie. Ciężko się teraz spotykać w takich czasach. Strach z domu wyjść, ale czasem trzeba np do sklepu.
Do pracy nie chodzę mam zwolnienie lekarskie. Ale chcę wrócić do pracy, by mnie niewyrzucono. Bo teraz ciężko o nową pracę...