Tak jak już kiedyś pisałam chodzę na mittingi. Byłam już na trzech spotkaniach.
Nie rozumiem jeszcze o co biega z tymi krokami i jak je przepracowywać.
Postanowiłam, że postaram się je tu przepracować na ile dam radę i na ile będę chciała się tu zwierzyć...
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Moje błędy?
Wzięły się przez nie umiejętność opiekowania się mojej matki nade mną. Przez jej chorobę psychiczną, a także tego co doświadczyła sama w dzieciństwie, to jak ją wychowano, jak o nią dbano lub niedbano..
To wszystko sprawiło, że nie potrafiła się mną opiekować. Są osoby, które nie powinny mieć dzieci i ona była taką osobą. No ale byłam i jestem... I co robię tu w życiu? Czemu żyję, czemu jestem?
Jedyny sens życia mój to mąż i dzieci. I nie chcę zachowywać się tak jak matka i źle opiekować się dziećmi. Muszę zmienić swoje podejście z destrukcji to działania bardziej normalnego.
Mimo, że nie ma u nas alkoholu tak jak nie było u mojej matki to czasem działamy tak jak nie powinniśmy i chodząc na mittingi uczę się oddzielać schematy i wprowadzać dobre rzeczy w życie.
A Siła Wyższa? Jest dla mnie Bogiem, który wzmacnia moje postępowania i pomaga mi bym mogła ją mój mąż i nasze dzieci lepiej żyć i bez dysfunkcji jakie i mąż mieliśmy w domach..
Szkoda tylko, że nie umiem tego wszystkiego powiedzieć na mittingu może kiedyś mi się uda...