Czytam o podświadomości, wynika z tego, że od małego byłam zaprogramowana do tego by mieć depresję. od najmłodszych a może i w okresie niemowlęcym.
Matka tyle razy się chwaliła że urodziłam się z cechami wcześniaka. Mówiąc to miała uśmiech na twarzy. Tak bardzo chciała żebym podpadała na zdrowiu? Od zawsze uważała za kruchę dziecko. takie którym trzeba się ciągle opiekować takie które nie poradzi sobie w życiu. W pewnym wieku byłam dalej kąpana przez babcie czy matkę choć to był wiek w którym rówieśnicy od dawna robią to sami, ba! moje dzieci w wieku trzech lat już sie zaczeły same myć a co dopiero ja jako dużo starsza dziewczynka. ale to nie wszystko. do szkoły zaczełam sama chodzić gdy rówieśnicy od jakiegoś czasu chodzili sami. Koleżanka w pierwszych klasach podstawówki śmiała się ze mnie że mam ubrania które noszą w przedszkolach a nie już w szkołach. Nie umiałam też się bronić przed nie przychylnymi osobami. Nawet w starszych klasach podstawówki jak ktoś mi dokuczył zwierzałam się matce i ona następnego dnia zjawiała sie w szkole zamiast ki powiedziec jak sie mam obronic i krzyczała na te osoby ktore mi dokuczały. W sumie nie czułam od niej miłości i większego zainteresowania chyba ze w tedy gdy byłam z gorączką czy w jakimś szpitalu. To wszystko wchodziło do podswiadomości i uczyło że nie warto być zdrowym, że lepiej być słabszym i gorszym od wszystkich że wtedy czuję się znacznie bezpieczniej, że ktoś mi pomoże a wtedy właśnie czuję się kochana i bezpieczna. Głupie to ale i do tej pory mam to że gdy czuję się gorsza od innych wtedy czuję się lepiej. rzadko natomiast lubię gdy np ja coś mam czy lepiej wyglądam od innych.
To myślenie żeby być gorsza że ja i tak nic nie potrafie ze zawsze ktoś bedzie lepszy że zawsze ktos mi pomoze i ze nie warto sie starac, to wszystko wpędziło mnie w przewlekłą depresje i inne zaburzenia. i potrzebuję długoletniej terapii ktora mi choć trochę przestawi w głowie by nie myslec i nie dzialac jak mam zakodowane w psychice. przydałaby mi się psychoanaliza albo inne psychoterapie które powołują się na dziecinstwo.
czwartek, 20 października 2016
sobota, 15 października 2016
Akademia
Nad miastem sobota. Siedzę w pracy na bielanach i piję sok oziębinięty niczym z nocy październikowej wczoraj.
Studentów wiele się wymyka drzwiami nie oknami na pozór nie gimnastycznymi z halami.
W żyłach płynie spokój nadmierny o ile nie zwycięży facet na pozór niewinny ogarnięty w ciemnościach mroku.
Dyżur nie ochronny obchód godzinny godziny godziny i do chaty nie odległej by poczuć i usłyszeć i wsciekac się miłosiernie na serca razy 3 plus dwa.
I poczuć ich uśmiech i poczuć jego bliskość zanurzyć się w kocu zamknąć powieki by obudzić się znów i dyżurować.
Gdy dzień się skończy czarna noc nastanie po nocy dzień nadejdzie. I tak w dalej i dalej...
Tekst stworzyłam dziś zainspirowana "Parapetem" Comy.
Studentów wiele się wymyka drzwiami nie oknami na pozór nie gimnastycznymi z halami.
W żyłach płynie spokój nadmierny o ile nie zwycięży facet na pozór niewinny ogarnięty w ciemnościach mroku.
Dyżur nie ochronny obchód godzinny godziny godziny i do chaty nie odległej by poczuć i usłyszeć i wsciekac się miłosiernie na serca razy 3 plus dwa.
I poczuć ich uśmiech i poczuć jego bliskość zanurzyć się w kocu zamknąć powieki by obudzić się znów i dyżurować.
Gdy dzień się skończy czarna noc nastanie po nocy dzień nadejdzie. I tak w dalej i dalej...
Tekst stworzyłam dziś zainspirowana "Parapetem" Comy.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)