Dziś dowiedziałam się, że mam mieszane zaburzenia osobowości. Trochę,borderline trochę osobobowści zależnej i jestem też bierno- agresywna, to dobrze wiem już na czym stoje, wiem jaka w pęłni jestem, bo wkurzało mnie to żejedni mówili że border inni inne zaburzenia. Główna diagnoza to depresja nawracająca, ale zawsze wiedziałam, że oprócz depresji mam jakieś zaburzenia, teraz wiem jakie, z psychologiczną pomocą odkryłam znaczą część siebie bardzo tego potrzebowałam.
W piątek dostanę wypis, jestem ciekawa co mi tam jeszcze napiszą. Od końca grudnia chodzę na oddział dzienny, bardzo mi pomógł, jednak na razie już mam go dosyć. Ostatnio jakiś kretyn dobierał się do mnie, udało mi się o tym różnym osobom powiedzieć i zgłosić do ordynator. To jedyny taki przypadek kiedy powiedziałam komuś takiej sytuacji i zareagowałam. Mimo, że w dzieciństwie byłam dwókrotnie molestowana to oprócz tego zdarzali się kretyni i kretynki, którzy w taki czy inny sposób się do mnie dobierali. Nigdy nie umiałam nikomu o tym powiedzieć i odpowiednio zareagować, zresztą nie miałam komu, ojcu powiedziałam po latach o molestowaniach i pomógł mi bym zeznawała w sądzie w bardzo głośnej sprawie dotyczącej skurwysyna Samsona. Do dziś pamiętam jego na sali sądowej, i setki kamer i dziennikarzy stojących przy sali sądowej...
Ojciec mi jeszcze załatwił wtedy psychologa, do innych moich przeżyć psychicznych się nigdy nie wtrącał, a nawet cały czas neguje,że mam depresję mimo, że wie o moich pobytach w szpitalach, o tym, że leki biorę itp. Tak więc o molestowaniach wiedział, a o setkach innych idiotów którzy próbowali i dobierali się do mnie (nie można tego nazwać molestowaniem, ale i tak nie powinno to mieć miejsca) on nie wiedział i inni też, no i ja nie reagowałam, zawsze zamykałam się w sobie jeszcze bardziej łapałam depresje i wtedy autentycznie myślałam, że to było kolejne molestowanie i kolejne i kolejne i kolejne...
Myślę, że osoby takie jak ja, które były w przeszłości krzywdzone seksualnie, maja specyficzne coś, nie wiem może zachowanie które sprawia, że sprawdzy wiedzą,, że ta osoba nic nie zrobi, że można zrobić z tą ofiarą co się chce. ja sama nieświadomie wchodziłam w ten schemat, łaziłam po parkach w środku nocy, łaziłam sama na imprezy i sama wracałam w nocy, nie mówiąc już o upijaniu bo tego nie traktuje że ktoś mnie wtedy skrzywdził bo to była moja głupota i niedojrzałość, tak też niestety straciłam dziewictwo z obcym facetem i mam do niego żal i nienawidzę go oraz wszystkich ludzi którzy byli na tej imprezie choć doskonale wiem,że to była moja wina...
Chodzi mi o sytuacje bez alkoholu. Był taki jakby przyjaciel rodziny, którego uwielbiałam przychodził do nas i naprawiał komputer. Dodam,że był żonaty i miał dziecko. Pewnego razu postanowił mnie nauczyć samoobrony przed zboczencami ( a sam nim był) Miałam położyć się na podłodze rozchylić nogi on się kładł na mnie w ubraniu i kazał zaciskać nogi na jego przeponę by pokonać w razie co gwałciciela, dodam, że kompletnie nie pamiętam, czy byłam w ubraniu czy kazał mi być tylko w bieliźnie, nie wiem może mi coś dosypał nie rozumiem jak mogę nie pamietać czy byłam w ubraniu czy nie. Te ćwiczenie wydawało mi się dość dziwne i krępujące, ale nie umiałam powiedzieć nie. Może tak ślepo go lubiłam, że wierzyłam w jego czyste intencje. Dopiero później psycholog mi wytłumaczyła, że to było przekroczenie granic i tak nie powinno się wydarzyć. Różne były sytuacje, które trzymałam w sobie...
Ech zdołowałam się znowu... Dziś mi psycholog pomogła odnośnie dwóch podobnych sytuacje które na nowo powróciły i myślę o nich. Zdałam sobie sprawę, że nie robiłam i nie robie nikomu krzywdy, zaczęłam sobie ostatnio wmawiać że może to ja jestem pedofilem, bo kiedyś miałam romans z młodszym od siebie i oprócz tego do dziś boję się kąpać dzieci że je skrzywdzę. I o jeszcze innej trochę podobnej sytuacji. Psycholog wytłumaczyła mi że tak nie jest, że ten chłopak sam zaaranżował pewne czyny ( ja sie godziłam) bo był w wieku kiedy chłopcy zaczynają eksperymentować, na współżycie sie nie zgodziłam i wtedy mnie olał. i że to nie jest moja wina, ja go nie skrzywdziłam, sama byłam niedojrzała, byłam w okresie imprez i nie myślałam co było dobre a co złe, no i że sama go nie namawiałam. A co do dzieci to nie ma podstaw myśleć że zrobie im krzywde, pedofile inaczej myslą,czująi robiąniż ja ja nim nie jestem. Podobnie się dotyczy tej drugiej sprawy o której wstydze się napisać.
Dobrze, że powiedziałaś o tym psycholog. Bardzo mi Cię szkoda, wiesz o tym mam nadzieję. Chciałabym, żebyś mogła o tym zapomnieć, też chcę zapomnieć.
OdpowiedzUsuń