piątek, 21 września 2018

Help

Mam ochotę uciec stąd do szpitala. Położyć kres codziennie ciężkiej codzienności. Gdybym tylko miała pewność, że mąż z dziećmi da radę, że będą pieniądze i że dostanę wpierdolu i wyłania z pracy...

Wiesz, mam marzenie by polecieć samolotem z rodziną i by mieć wypadek. Zginąć śmiercią tragiczną z najbliższymi. Jakie to byłoby romantyczne i piękne. Gdybyśmy razem się znaleźli w Cudownym Świecie i byśmy byli na wieki szczęśliwi i razem na zawsze...

Ale jestem tu i każdego dnia umieram po mału jak i wszyscy ludzie bo każdego dnia każdy zbliża się ku kresowi życia na ziemii. Tylko ja czuję się w połowie jak trup nie tak jak większość ludzi.

Ale mam dzieci i męża i i jakkolwiek nie lubię życia to muszę być przy nich choćby resztki sił być z nimi ...

Moje samopoczucie nie bierze się z nikąd. Bo mimo choroby czasami udaje mi się cieszyć.  Kryzys jest tak jak chyba zwykle gdy ciągle brakuje pieniędzy i brak wsparcia to drugie. Myślę, że gdyby te czynniki udałoby się poprawić to pewnie ja bym lepiej się czuła.

Jeśli chodzi o kasę to ja nie dam rady pracować na dwa etaty, wtedy dzieci nie miałyby w ogóle kontaktu z matką.  Super by było gdyby mąż poszedł do pracy, choćby na pół etatu wtedy sytuacja by nam się zmieniła... Błędem jest też że za dużo wydajemy na głupoty typu soki i słodycze dużo kasy na tym tracimy.

Jeśli chodzi bliskich znajomych to jestem w potrzasku bo niby są ale tak jakby ich nie było...
Wczoraj mi ktoś powiedział że lepiej jakbym zapisywała swoje stany nawet każdego dnia. Wiem obarczam swoim życiem ludzi którzy mają swoje własne życie i własne problemy i  robię to zbyt często...

Jestem osobą z problemami i powinnam gadać z ludźmi którzy też są z problemami i chorobami i na takim etapie w życiu jak ja tzn  którzy tkwią w chorobie nie na początku i nie gdy wychodzą z niej tylko tak jak ja gdzieś po środku. Wtedy mnie najbardziej zrozumieją a ja ich pewnie.

Wiem nie jestem chorobą pewnie mi powiesz. Nie jestem i chciałabym się z tego wyrwać. Ale to naprawdę nie pomoże ignorowanie choroby oraz problemów, które przerastają.

I będę tu pisać dosyć często by nie obarczać ludzi tym co dzieje się ze mną. Ludzie lubią uśmiechniętych ludzi a nie takich, więc może nauczę się udawać że wszystko jest ok a otwierać tylko tym podobnym do mnie....

wtorek, 18 września 2018

Jestem sprzecznością

Jaka ja jestem?

Potrafię być spokojna ale potrafię też być gadatliwa zwłaszcza z przyjaciółmi.

Jestem zwykle cichą szarą myszką ale lubię też się wyróżniać od innych.

Nie jestem palaczką bo nie palę codziennie i nie jestem uzależniona ale nie jestem też stu procentowo niepaląca

Niektórzy uważają że jestem normalną niektórzy że nienormalna

Potrafię się dobrze bawić z alkoholem jak i bez alkoholu

Potrafię być bardzo spokojna ale też bardzo emocjonalna

Jestem Czarna Biel

Jestem sobą nie będąc sobą i będąc sobą

sobota, 8 września 2018

Misz masz

Chciałam napisać o moim wypisie ze szpitala o tym że mi w końcu stwierdzili bordera i podważyli dwubiegunowość.

Chciałam napisać o mojej długiej rozmowie z szefową o tym że mnie prawie nie wyrzuciła za moją chorobę

Chciałam napisać o szkole. Dzieci już tydzień do niej uczęszczają. Sara ma już przyjaciółkę a Natan jest zadowolony  z lekcji.

Chciałam napisać o wielu sprawach ale jakoś nie mogłam przelać tego na papier? na telefon...

Uleczyli mnie z kryzysu psychicznego w szpitalu ale czuję się wewnątrz rozdarta.
Dziś znów borderline mi psuje spokój. Znów krąży irracjonalny lęk przed odrzuceniem, a także że ja zdradzę, porzucę! Nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Ale w snach mnie kusi...
Śni mi się, nie mogę zapomnieć... Może najlepiej rzucić pracę, tak byłoby najbezpieczniej, najprościej. Ale boje się że nadaję się tylko do sprzątania, że tu mnie wyjątkowo przyjęli. I marzę, żeby gdzieś w końcu pracować minimum przez dwa lata albo i dłużej. Bo do tej pory nie mogę się w żadnej pracy utrzymać 😢.

Poza tym mam w pracy obok siebie bliską osobę co jest dla mnie bardzo istotne.  W razie jakby mi się pogorszyło, jest ktoś kto zna moją chorobę. To nie będzie trwało długo bo wyjeżdża na stałe ale gdy on jest to czuję się bezpiecznie w pracy z samym sobą... Mówie o kumplu odmiennej orientacji, by nie było niedomówień.

Tak więc po wyjściu ze szpitala dalej jestem w chaosie ale mniejszym. Idziemy do przodu bo pojawiła się szkoła, nowy etap w życiu. Boję się, że przez border czy hipomanię, w końcu to wszystko pierdolnie i rozwalę swoje życie tak do końca i stracę tych na których najbardziej mi zależy....