niedziela, 25 września 2016

Samobójstwo fejsbukowe

Internetowe samobójstwo? Tak ale tylko fejsbukowe. Mejle muszę mieć aktywne ze względu na kontakt choćby przedszkolny. Mam dosyć fejsbuka nadmiaru informacji i znajomych z którymi zamieniła trzy słowa w realu. Poza tym jestem przytłoczona wszystkim, całym moim życiem, wszystko oprócz mojej rodziny i tego, że nie ćpam i nie chlam, wszystko inne jest do dupy. Potrzebuję regeneracji i dojścia do siebie, skupieniu się przede wszystkim na sobie i swojej rodzinie by było lepiej. Myśli destrukcyjne są, ale lepiej zakonczyć życie fejsbukowe niż prawdziwe. Na portal będę mogła kiedyś wrócić, do prawdziwego życia nie...
Gdyby nie mąż i dzieci to by mnie tu zapewne nie było, dla nich muszę i w gruncie rzeczy chce żyć, dla nich tylko, oni mnie potrzebują, nikt inny by nie przejął się moją smiercią, tylko oni.
Nic mi w życiu nie wychodzi, nawet w sprzątaniu w pracy byłam najgorsza, po pracy byłam bardzo zmęczona, nie miałam siły na dom i dzieci. Po tym incydencie brygadzistki przestałam pracować na tamtym obiekcie. Jednak szef mnie namówił na dalszą współprace tyn razem na jednej z warszawskich uczelni. Mam tam robić ale tylko w weekendy i na pół etatu. Czemy szef chce dalej bym pracowała, przecież byłam najsłabszym pracownikiem? Może wierzy we mnie, może jednak nie było tak źle z moją pracą, a może tylko zależy mu tylko na dofinansowaniu z pfronu?
Zgodziłam się, bo mnie przeprosili bardzo za tą brygadzistkę, bo widać że chcieli bym u nich została no i spodobała mi się praca na weekendy i pół etatu. Od poniedziałku do piątku będę miała czas by się regwnerować psychicznie, zajmować się domem i dziwćmi. W koncu nie bedę narzekać ze nie mam czasu na dzieci czy na sprzątabie mieszkania. No a w weekend bo odprężeniu będę pracowała.
Wiem też że muszę się zapisać w końcu do psychologa, jak widać leki mało na mnie działają, a dłuższe odcięcie się od świata może tylko depresje pogłębić.
Póki nie mam jeszcze psychologa, będę starała sie skupiać na sobie by sobie pomóc, widzę, że coś ze mną się dzieję, a nie chcę być niewolnikiem łóżka i myśli s. Chcę dać dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Chcę by widziały że ich mama się usmiecha...

wtorek, 20 września 2016

Syndrom DDD, kotka, rakowi wspak razy dwa

Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych zachowują sie całkiem podobnie jak inni dorośli. Mogą mieć pracę, założyć rodzine i żyć prawie normalnie jak reszta ludzi. Te osoby są także w grupie ryzyka. Posiadają podatność na uzależnienia, na choroby psychiczne i zaburzenia. Ja jestem DDD, przez to i przez inne czynniki leczę sie psychiatrycznie na depresje na stany lękowe i nerwicę. Staram się w ramach możliwości zarabiam pieniądze i wychowywać dzieci. Jestem dorosłą przed 30stką kobietą ale czasami w stanach krytycznych zamieniam się w dziecko potrzebujące pomocy. Myślę ze tak ma wiele osób z tym syndromem. Dziś w pracy miałam bardzo nie milą sytuację z brygadzistką. Niedawno bylam na L4 bo dzieci mi chorowaly. Wczoraj byl siudmy ostatni dzien na dostarczenie tego i tak tez zrobilam. Brygadzistka przyjela ten dokument bez zastrzezen. Dzis natomiast rzuca mi go przed oczy i kaze mi go wyslac do biura. Ja jej powiedzialam ze zdziwila mnie ta sytuacja bo nigdy w zyciu nie spotkalam sie bym miala wysylac. Zawsze dostarczalam przelozonemu i on cos z tym robil. Powiedzialam ze nie zrobie tego bo nie dostalam takich instrukcji od szefa a to z nim podpusywalam umowe i ze w rzadnej pracy sie z tym nie spotkalam, powiedzialam ze zadzwonie do szefa i z nim porozmawiam na ten temat. Ona kazala mi to zrobic i wyszla. A ja w placz...
Tak sie rozlazlam ze nie bylam w stanie do niego zadzwonic. W ogole szew i poprzedni brygadzista zachowywali sie z szacunkiem do kazdej osoby a ta nowa brygadzistka albo krzyczy albo straszy albo nakazuje. Gdyby mi piwiedziala na spokojnie: sorry nie udalo mi sie tego zalatwic chcialabym bys to wyslala,to ok ale jak bez szacunku i z krzykiem to nie zrobie tego. Potem jakbym przemienila sie w dziecko, Michal i przyjaciolka mnie waparli, maz tez zapewnil ze porozmawia z szefem, tak tez zrobil a ja zdecydowalam sie zlozyc wypowiedzenie...
Dumna jestem z siebie ze w jakis sposob sie jej postawilam, kiedys pozwalalam by ludzie wchodzili mi na glowy, robilam w brew sobie nawet niedobre rzeczy tak by ze mnie sie smiano a teraz dalej slabo ale zaczynam sie bronic, zaczynam nie pozwalac sobie wejsc na glowe. Niestety nie odwazylam sie porozmawiac z szefem mimo ze jest bardzo zyczliwy ale i tak robie spore postepy.
Obecnie jestem przerazona ta sytuacją mam nadzieje ze szybko sie zakonczy.

Chcialam dodac tez to ze mama wygrala walke z rakiem pi miesiacach chemii, a takze to ze Peppa jest juz z nami w mieszkaniu, a ja mam niedoczynność tarczycy i biore na to leki, ale nie mam rzadnych woli, nowotworów itp!

wtorek, 6 września 2016

Czym jest prawdziwa miłość?

Jedni sie rozstaja inni sa ze soba cale zycie by pozniej romantycznie lezec pochowanym obok siebie w grobie... Ja marze o tym, marze by zestarzec sie razem z Michalem by trzymac sie razem za rece jako staruszki... Podobno siudmy rok malzenstwa jest decydujacy. Wtedy jest najwiecej rozwodow. My w grudniu bedziemy obchodzic 6 rocznice zblizamy sie to tej nieszczesnej siudemki. Ale licze na to ze przebrniemy przez nia bezbolesnie no moze z malym zadrapaniem. Sztuka nie jest kochac druga osobe sztuka jest by pomagac sobie w niedoli by zwracac uwage na swoje wzajemne potrzeby i wzmacniac sie nagradzajac. Niektorzy ludzie uwazaja ze jak motylki w brzuchu znikna to znika milosc. To nie jest prawda. Najmocniejsze uczucie milosci jest na poczatku zwiazku. Zbiegiem czasu zakochanie sie konczy pojawia sie zaangazowanie i intymnosc a uczucie kochania drugiej osoby raz jest wyzsze a raz nizsze. To normalne w kazdym zwiazku. Niestety wielu ludzi tego nie wie i daza ciagle do pierwszego etapu zakochania do tych "motylkow" stad tyle rozwodow w kolko znajdywanie coraz to nowego partnera ktory sprawi ze znow bedziemy czuc uniesienie. Ludzie rozstaja sie tez gdy cos w relacji sie popsuje. Zamiast to naprawic uleczyc relacje wyrzucaja ten zwiazek do smieci niczym zepsuta pralke i angazuja sie w nowy zwiazek. Pralke te moznaby bylo naprawic podobnie jak kilkuletni zwiazek ale co tam za duzo z tym roboty latwiej jest zamienic na lepszy model...
W swoim zyciu bylam zaledwie na trzech slubach. Pierwszy to jak bylam w brzuszku mamy drugi u kogos z rodziny i trzeci moj wlasny. Dwa pierwsze sie rozpadly bardzo szybko. Mama rozstala sie z tata gdy mialam rok. Kilka lat temu ponownie zeszli sie razem. Co z tego ze ojciec przychodzil do mnie bardzo czesto kiedy nie bylo go gdy najbardziej tego potrzebowalam. Dzis sadze ze to przeze mnie sie rozstali. Nie umieli sie dogadac w kwestii wychowania wiec sie rozstali a jak tylko wyprowadzilam sie z domu matki to znow sie zeszli. Tak jakbym cale zycie przwszkadzala im w ich malzenstwie A teraz nie uznaja twz ze maja corke. Ciagle tylko pytaja sie o wnuki i z nimi sie bawia o moich sprawach bardzo zadko sie ibteresuja... Jestem dorosla ale tez czasami potrzebuje od nich wsparcie.
Pare lat temu bylam na slubie u kogos z rodziny. Odbylo sie to w popularnym warszawskim kosciele. Caly kosciol byl zapelniony tlumem gosci. Piekna suknia i garnitur, kosciul udekorowany a zaraz po slubie bardzo kosztowne wesele. Pierwszy taniec mlodej pary i inne zabawy. Para mloda zdala sie juz dlugo, mieli oni swoje wzloty i upadki ale pieknie pasowali do siebie. Znalam meza tej znajomej. Bardzo sympatyczny i wesoly gosc. Polubilam go od pierwszej chwili gdy go poznalam. On tez pomogl nam na naszym slubie. Pol roku temu sie rozstali. Nie znam szczegulow. Przezylam to bo idealnie do siebie pasowali przynajmniej tak mi sie wydawalo. Dzis nie maja ze soba kontaktu a mimo to na portalu sa dalej znajomymi a nawet tez i malzenstwem. Dowiedzialam sie tez ze oboje sa w nowych zwiazkach. Poznalam osobiscie chlopaka tej znajomej i nie przypadl mi do gustu. To jej wybor nic mi do tego choc bardzo mi przykro z zaistnialej sytuacji. Ale nie rozuniem czemu w salonie u jej rodzicow ciagle wisi jej zdjecie z tamtym facetem z dnia slubu. Przez oni razem tam przychodza. Glupio byc z kims gdy na scianie wisi zdjecie ciagle z bylym mezem. Rodzice jej moze tesknia do bylego znajomej ale swietnie sie dogaduja z tym nowym partnerem, czy jemu jej nie jest glupio z powodu tego zdjecia?
Ja na swo m koncie mam pare nieudanych zwiazkow ale po pierwsze nie dawalam im przysiegi malzenskiej a po drugie nie mam z nimi kontaktu nawet nie jestesmy znajomymi na fb bo wydaje mi sie to dziwne.