Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych zachowują sie całkiem podobnie jak inni dorośli. Mogą mieć pracę, założyć rodzine i żyć prawie normalnie jak reszta ludzi. Te osoby są także w grupie ryzyka. Posiadają podatność na uzależnienia, na choroby psychiczne i zaburzenia. Ja jestem DDD, przez to i przez inne czynniki leczę sie psychiatrycznie na depresje na stany lękowe i nerwicę. Staram się w ramach możliwości zarabiam pieniądze i wychowywać dzieci. Jestem dorosłą przed 30stką kobietą ale czasami w stanach krytycznych zamieniam się w dziecko potrzebujące pomocy. Myślę ze tak ma wiele osób z tym syndromem. Dziś w pracy miałam bardzo nie milą sytuację z brygadzistką. Niedawno bylam na L4 bo dzieci mi chorowaly. Wczoraj byl siudmy ostatni dzien na dostarczenie tego i tak tez zrobilam. Brygadzistka przyjela ten dokument bez zastrzezen. Dzis natomiast rzuca mi go przed oczy i kaze mi go wyslac do biura. Ja jej powiedzialam ze zdziwila mnie ta sytuacja bo nigdy w zyciu nie spotkalam sie bym miala wysylac. Zawsze dostarczalam przelozonemu i on cos z tym robil. Powiedzialam ze nie zrobie tego bo nie dostalam takich instrukcji od szefa a to z nim podpusywalam umowe i ze w rzadnej pracy sie z tym nie spotkalam, powiedzialam ze zadzwonie do szefa i z nim porozmawiam na ten temat. Ona kazala mi to zrobic i wyszla. A ja w placz...
Tak sie rozlazlam ze nie bylam w stanie do niego zadzwonic. W ogole szew i poprzedni brygadzista zachowywali sie z szacunkiem do kazdej osoby a ta nowa brygadzistka albo krzyczy albo straszy albo nakazuje. Gdyby mi piwiedziala na spokojnie: sorry nie udalo mi sie tego zalatwic chcialabym bys to wyslala,to ok ale jak bez szacunku i z krzykiem to nie zrobie tego. Potem jakbym przemienila sie w dziecko, Michal i przyjaciolka mnie waparli, maz tez zapewnil ze porozmawia z szefem, tak tez zrobil a ja zdecydowalam sie zlozyc wypowiedzenie...
Dumna jestem z siebie ze w jakis sposob sie jej postawilam, kiedys pozwalalam by ludzie wchodzili mi na glowy, robilam w brew sobie nawet niedobre rzeczy tak by ze mnie sie smiano a teraz dalej slabo ale zaczynam sie bronic, zaczynam nie pozwalac sobie wejsc na glowe. Niestety nie odwazylam sie porozmawiac z szefem mimo ze jest bardzo zyczliwy ale i tak robie spore postepy.
Obecnie jestem przerazona ta sytuacją mam nadzieje ze szybko sie zakonczy.
Chcialam dodac tez to ze mama wygrala walke z rakiem pi miesiacach chemii, a takze to ze Peppa jest juz z nami w mieszkaniu, a ja mam niedoczynność tarczycy i biore na to leki, ale nie mam rzadnych woli, nowotworów itp!
Nie przejmuj się tak tym wszystkim, najważniejsze, że jesteście w miarę zdrowi i że Twojej mamie się poprawiło, reszta jakoś się ułoży. Bardzo fajnie, że Peppa wróciła do Was :) głowa do góry, jakby co pisz do mnie kiedy chcesz.
OdpowiedzUsuń