niedziela, 13 czerwca 2021

Współuzależnienie

 Dziś na mittingu było sporo o współuzależnieniu. Dotyczy to nie tylko rodziny alkoholowej ale też innej dysfunkcyjnej.

Moja matka nadużywała leków, przedawkowywała je i była od niektórych uzależniona. Do dziś pamiętam jej naćpane oczy przy przedawkowaniach leków, mówienie w takim stanie, że się zabiję przeze mnie...

Nie, nie przedawkowywała codziennie, robiła to co jakiś czas, najgorzej, że jak wzywałam karetkę to mówiła im, że ja mam coś z głową nie tak, że leczę się psychiatrycznie i sobie coś wymyśliłam i nic jej nie jest. Zawsze przed przyjechaniem karetki wskakiwała do wanny jak polała się prysznicem wnet trzeźwiała i naprawdę nie było po niej widać, że przed chwilą była naćpana po lekach... A ja byłam dla pogotowia tą chora psychicznie, która niepotrzebnie wzywała pogotowie...

 

Nie wiem dlaczego, ale nie mówiłam nikomu nawet w rodzinie, że matka się tak zachowuje. Ojciec do dziś pewnie nie zdaje sobie sprawy co przeżyłam i jak ona zachowywała się pod wpływem przedawkowania psychotropów.

Mi samej zdarzało się to robić, może nawet częściej niż jej, ale nigdy nie doprowadzała się do takiego stanu, zresztą ona albo nie widziała, że za dużo wzięłam leków albo nie zwracała na to uwagi. Dopiero gdy ja sama miałam drgawki czy coś i kazałam jej zadzwonić po karetkę wtedy to zrobiła.

Jak byłam już na płukaniu żołądka w wypisie lekarze zalecali bym poszła do psychiatryka, matka nigdy nic z tym nie zrobiła. Dopiero pewnego razu byłam w tak strasznym stanie i miałam przyjaciela, który teraz ma mnie gdzieś ale wtedy był dla mnie aniołem i zabrał mnie poraz pierwszy do psychiatryka. Za to jestem mu ogromnie wdzięczna...


Co do współuzależnienia, to byłam uzależniona od relacji z matką, to ja byłam jej rodzicem, ja jej leki wydzielałam by nie przedawkowywała, choć i tak pozbierała moje... To ja trzymałam jej kasę i robiłam zakupy, bo potrafiła wydać wszystko jednego dnia... To ja robiłam obiady w domu by nie jeść ciągle zupek chińskich, których mnie potrafiła karmić na śniadanie, obiad i kolację. Nigdy nie powiedziała dobrego słowa, że jej np smakuje co ugotuję.

Tak więc nikt z rodziny nie wie co się tak naprawdę działo i co przeżyłam. 

Jak matka zapraszała jakiś znajomych i ja byłam w tym czasie nie miła dla matki bo nie chciałam grać tak jak ona. Ona przy ludziach nagle stawała się super nadopiekuńczą matka i taki obraz pokazywała całemu światu. Jak matka zapraszała kogoś to ja byłam poprostu sobą. I to ja byłam ta zła, która źle traktuje swoją matkę, nie przyszłoby nikomu do głowy że to nie ze mną jest coś nie tak tylko z nią!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz