piątek, 8 grudnia 2023
Podsumowanie roku 2023
piątek, 22 września 2023
Praca dom praca dom...
sobota, 3 czerwca 2023
Komunia Sary
Dziś Sara miała Komunię w kościele niedaleko szkoły.
Córka wyglądała pięknie, miała białą suknię, wianek, rękawiczki. Kręciłam jej też włosy na papiloty ale później zbytnio ją rozczesałam i nie było widać już prawie loków.
Córka miała lekką tremę, najbardziej martwiła się tym że potknie sie jak będzie niosła kwiaty w dary. Mogło tak być bo suknie uszyli zbyt długą, a mierzyli ją kilka razy.
Komunia Natka przebiegała inaczej zupełnie niż u Sary. U Natka były maseczki, bo poziom zachorowań na koronawirusa był wysoki. U Sary dzieci siedziały zupełnie w innym miejscu, bo przy ołtarzu. Był też fotograf, za jakiś czas kupimy pamiątkowe zdjęcia.
Stresowałam się bardzo tym wydarzeniem, zwłaszcza uroczystością w domu. Goście byli z różnych środowisk społecznych, bałam się że dojdzie do jakiś nieporozumień, ale na szczęście to się nie wydarzyło.
Sary głównym prezentem był laptop. Razem z nami złożyło się na niego większość gości. Bardzo spodobał się córce ten laptop, była zachwycona.
poniedziałek, 24 kwietnia 2023
Czym jest dla mnie szczęście?
Gdy studentów brak. Nuda w pracy jest. Już nudzą mnie filmy, seriale, książki i różne aplikacje.
Jedno co mnie nie nudzi to kontakt z ludźmi. Głównie chodzi o pisanie wiadomości do bliskich mi osób. Pragnę kontaktu tak bardzo jak bardzo nie miałam go ze swoją matką, zabija mnie obojętność i odrzucanie. Ale też i ja nie mogę przesadzić, w kontaktach międzyludzkich. Bo odepchnę od siebie innych.
Już może odpycham, nie chce być nachalna, stałe się uczę tego by nie być pępkiem świata, że ludzie mają też swoje życie a ja ich ciągle zadręczam. Już niedługo wezmę skierowanie od psychiatry do psychologa. Chcę się zmienić, nie chcę tracić ludzi mi bliskich.
Szybko popadam w silne uczucia i kocham ludzi wokół. Męża miłością romantyczną, dzieci miłością rodzicielską i przyjaciół miłością przyjacielską.
Rodzina i Przyjaciele są dla mnie najważniejsi, nie umiem żyć bez relacji. Na codzień spokojna, wycofana, z trudnością nawiązująca relacje - a może nie? może mi czasu więcej potrzeba. Introwertyczka, która nie istnieje bez ludzi wokół.
Przy mężu czuję spokój, oddanie, przywiązanie, stabilizację, czuję się w pełni w końcu kochana taką jaka jestem. Mimo wad, mimo odmiennych poglądów. Michał mnie ogromnie kocha i ja go również 💖💖💖💖💖 ale cały czas twierdzę, że nie zasługuję na aż taką wielką miłość.
Przy dzieciach jestem opiekuńcza, stanowcza, nauczyłam się być odpowiedzialna i darzyć miłością dzieci od najmłodszych lat, czy w złości, gniewie czy w dobrych chwilach wiem, że ich kocham mimo wszystko. Nawet wtedy gdy mówią do mnie brzydkie rzeczy to i tak za wszystko je kocham bo są po prostu moje.
Przy przyjaciołach jestem spontaniczna, towarzyska, lgnę do nich, wariuję, choć brak mi stabilności relacji. Bo wiem, że kiedyś oni odejdą, że bedą mieli mnie dosyć.... - rodzina co innego rodzina jest mi dana na zawsze... Przy przyjaciołach nagle ze spokojnej mamy i żony zmieniam się w inną postać, dzięki temu, czuję że żyję, że nie jestem tylko osobą odpowiedzialną za czyjeś życie, że mogę w ich towarzystwie być jak najbardziej na luzie, pośmiać się, powyglłupiać, czasem coś wypić i odreagować codzienne wzloty i upadki...
Mam wspaniałego męża mam wspaniałe dzieci, i kochaną przyjaciółkę i cudownego przyjaciela i żyć nie umierać.
Dawno nie byłam w tak bardzo stabilnym stanie o ile można to tak nazwać. Owszem bywają często zachwiania emocjonalne, ale nie mam już od bardzo dawna depresji i w cale mi jej nie brakuje, mimo, że prawie całe życie jej doswiadczałam czy to w ogromnej czy w malutkiej formie. To jednak teraz tego nie ma. A może to nie szczęście, może to hipomania i za jakiś czas spadnę w dół, ale jeśli tak będzie to wiem, że nie jestem sama i jestem pewna, że ktoś i to nie jedna osoba, a jest ich kilka poda mi pomocną dłoń.
Czy to właśnie nie jest szczęście?!
niedziela, 26 marca 2023
Nat
Mój pierworodny, kochany 11-stoletni synek.
Chciałam trochę o nim napisać.
Nat urodził się o normalnym czasie, był zdrowy, rozwijał się jak najbardziej prawidłowo. Jednak źle łapał cyca, miałam rany do krwi a poza tym musiałam wrócić do antydepresantów, gdyż znów się gorzej czułam, więc zaczęliśmy karmić go butelką.
Pierwsze problemy Natka zaczęły się w przedszkolu. Już nie pamiętam co się tam działo ale zachowana Natana niepokoiły wychowawców.
Syn na przełomie przedszkola i pierwszych lat w podstawówce, dostał leki psychotropowe. Znajoma lekarka przepisała mu antydepresant - fluoksetynę i rispolept na sen. Oczywiście w najmniejszych dawkach. Synkowi zdiagnozowano wtedy zaburzenia depresyjne, gdyż stał się zbyt smutny, mówił że chciałby pod samochód wpaść, miał też problemy z agresją i z zasypianiem.
Nie pamiętam z jakiego powodu ale z czasem lekarz przerzucił się z rispoleptu na ketrel. Jakiś czas temu inny lekarz odstawił mu ten lek a także od niedawna nie bierze przeciwdepresyjnego. Jest obecnie pod obserwacją lekarza psychiatry.
Parę lat temu zdiagnozowano u synka autyzm atypowy wysokofunkcjonujący. Nie pamiętam jak było w przedszkolu, ale w szkole podstawowej miał swoje dziwne zachowania, bardzo szybko się denerwował z byle powodu i to tak na maxa, że wyrywał kartki z ćwiczeń i z zeszytów, gniótł je, a czasem i w ćwiczeniach bazgrał na całe strony. Kładł się również w szkole na podłodze, pod biurkiem,lub na pufie, w czasie lekcji. Potrafił mocno wpadać w złość, w domu być agresywny, Do tej pory czasem ale naprawdę bardzo rzadko zdarza mu się stukać głową w ścianę. Miał i ma kiepskie kontakty rówieśnicze. Jest bardzo wybiórczy pokarmowo i lubi rytuały.
Natan się bardzo zmienił na lepsze, już nie znęca się nad kartkami w ćwiczeniach, słucha na lekcjach, odrabia zwykle bez nerwów prace domowe, co prawda trzeba mu w tym pomóc, ale ładnie pisze, skupia się i uczy też z naszą pomocą.
Nat ma już 11 lat, jest kolejny zdrowy etap rozwojowy, chłopak się zakochał i marzy o miłości.
Chłopak całkowicie nie wygląda jakby miał autyzm i czasami ciężko dostrzec to po jego zachowaniu. Np. patrzy się w oczy, ciągle mówi że nas kocha...
Bardzo go kochamy jak również naszą Księżniczkę. I staramy się na ile to możliwe być normalną rodziną.

