poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Czym jest dla mnie szczęście?

 Gdy studentów brak. Nuda w pracy jest. Już nudzą mnie filmy, seriale, książki i różne aplikacje.

Jedno co mnie nie nudzi to kontakt z ludźmi. Głównie chodzi o pisanie wiadomości do bliskich mi osób. Pragnę kontaktu tak bardzo jak bardzo nie miałam go ze swoją matką, zabija mnie obojętność i odrzucanie. Ale też i ja nie mogę przesadzić, w kontaktach międzyludzkich. Bo odepchnę od siebie innych.

Już może odpycham, nie chce być nachalna, stałe się uczę tego by nie być pępkiem świata, że ludzie mają też swoje życie a ja ich ciągle zadręczam. Już niedługo wezmę skierowanie od psychiatry do psychologa. Chcę się zmienić, nie chcę tracić ludzi mi bliskich. 

Szybko popadam w silne uczucia i kocham ludzi wokół.  Męża miłością romantyczną, dzieci miłością rodzicielską i przyjaciół miłością przyjacielską.

Rodzina i Przyjaciele są dla mnie najważniejsi, nie umiem żyć bez relacji. Na codzień spokojna, wycofana, z trudnością nawiązująca relacje - a może nie? może mi czasu więcej potrzeba. Introwertyczka, która nie istnieje bez ludzi wokół.

Przy mężu czuję spokój, oddanie, przywiązanie, stabilizację, czuję się w pełni w końcu kochana taką jaka jestem. Mimo wad, mimo odmiennych poglądów. Michał mnie ogromnie kocha i ja go również 💖💖💖💖💖 ale cały czas twierdzę, że nie zasługuję na aż taką wielką miłość.

Przy dzieciach jestem opiekuńcza, stanowcza, nauczyłam się być odpowiedzialna i darzyć miłością dzieci od najmłodszych lat, czy w złości, gniewie czy w dobrych chwilach wiem, że ich kocham mimo wszystko. Nawet wtedy gdy mówią do mnie brzydkie rzeczy to i tak za wszystko je kocham bo są po prostu moje.

Przy przyjaciołach jestem spontaniczna, towarzyska, lgnę do nich, wariuję, choć brak mi stabilności relacji. Bo wiem, że kiedyś oni odejdą, że bedą mieli mnie dosyć.... - rodzina co innego rodzina jest mi dana na zawsze... Przy przyjaciołach nagle ze spokojnej mamy i żony zmieniam się w inną postać, dzięki temu, czuję że żyję, że nie jestem tylko osobą odpowiedzialną za czyjeś życie, że mogę w ich towarzystwie być jak najbardziej na luzie, pośmiać się, powyglłupiać, czasem coś wypić i odreagować codzienne wzloty i upadki...

Mam wspaniałego męża mam wspaniałe dzieci, i kochaną przyjaciółkę i cudownego przyjaciela i żyć nie umierać.

Dawno nie byłam w tak bardzo stabilnym stanie o ile można to tak nazwać. Owszem bywają często zachwiania emocjonalne, ale nie mam już od bardzo dawna depresji i w cale mi jej nie brakuje, mimo, że prawie całe życie jej doswiadczałam czy to w ogromnej czy w malutkiej formie. To jednak teraz tego nie ma. A może to nie szczęście, może to hipomania i za jakiś czas spadnę w dół, ale jeśli tak będzie to wiem, że nie jestem sama i jestem pewna, że ktoś i to nie jedna osoba, a jest ich kilka poda mi pomocną dłoń.

Czy to właśnie nie jest szczęście?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz