niedziela, 4 grudnia 2022

Podsumowanie roku 2022

 W tym roku wiele się wydarzyło dobrego i złego.

Koronawirus dalej jest ale jest bardziej traktowany jak zwykła choroba. Maseczki potrzebne są jedynie w państwowych przychodniach i szpitalach. Covid 19 jest mniej aktywny, mniej osób choruje i umiera.

W tym roku dowiedziałam się o śmierci mojej koleżanki z lat szkolnych.

To co wydarzyło się najgorszego to wybuchła wojna w Ukrainie. Bardzo duża ilość Ukraińców przyjechała do Polski a zwłaszcza do Warszawy. Także w mojej pracy przyjmowali i dalej przyjmują bardzo dużą ilość uchodźców.

Pracuję dalej.. Do końca roku mam ten obiekt, co będzie dalej zobaczymy 

Powrót depresji nastąpił po bardzo ciężkim przeżyciu w pracy, a także po zerwaniu relacji z bardzo toksyczną osobą... Trafiłam na oddział dzienny do Instytutu. Byłam tam 3 miesiące, a na zwolnieniu lekarskim w sumie 4 miesiące, potem wróciłam do pracy do ochrony.

W tym roku skończyłam 34 lata, mąż 41 a dzieci mają po 10 i 11 lat. Już pomału wchodzą w okres nastoletni. Córka dostała pierwszej miesiączki.

Mam w sumie 3 kochane przyjaciółki. Z jedną zaprzyjazniłam się dopiero niedawno.

W tym roku przygarnęliśmy nowego kota Lolka. Wzięliśmy go gdy miał kilka miesięcy. Teraz ma 7 miesięcy. Mamy teraz 3 koty. Peppę, Rebekę i Lolka.

Natan w tym roku trafił na Oddział Dzienny dla dzieci opieki psychiatrycznej. Ponieważ ma stwierdzoną depresję i autyzm atypowy. Posłaliśmy go tam ponieważ dzieci bardzo dokuczały mu w szkole. Tam się odnalazł i ma kolegę. Tam może być najdłużej chyba do końca roku szkolnego. Obecnie szukamy mu innej szkoły takiej integracyjnej.

25 grudnia będziemy mieli już 12 rocznicę ślubu. Dalej jesteśmy w szczęśliwym i kochanym małżeństwie.

Tydzień temu byłam z przyjaciółką na imprezie z okazji 30 lecia Kąta. Było bardzo fajnie. Zobaczyłam wiele twarzy z okresu gdy chodziłam do tej szkoły.

Nie wiem co jeszcze napisać. Chyba najważniejsze zdarzenia z tego roku napisałam. Jak coś mi się przypomni to napiszę.


niedziela, 6 listopada 2022

Praca

 Dziś nocka, druga od kiedy wróciłam z terapii. Jest 1.22 spać mi się chce... Zaraz będę piła energetyka, od tego na pewno nie usnę. Muszę jakoś dotrwać do rana...

Co dalej ze mną będzie to nie wiem. Umowę mam do końca tego miesiąca, obiekt ten mamy do końca grudnia. Nie wiem czy mi przedłuża umowę bo dawno mnie nie było... A jak przedłużą to gdzie mnie dadzą... Czy na spokojniejsze miejsce czy jeszcze gorsze niż tu...

Jak nie przedłużą to będę szukała pracy gdzie indziej, też w ochronie, albo kto tam wie... Byle nie sprzątanie, do tego nie chcę wracać!

niedziela, 9 października 2022

Po oddziale

 Skończyłam oddział dzienny, który trwał trzy miesiące.

Na początku mi było smutno, że nie mogę iść do miejsca gdzie wcześniej byłam bo nie ma miejsc i musiałam iść do Instytutu. Ale jednak bardzo mi się tam spodobało a terapie były bardzo profesjonalne, dużo lepiej niż tam gdzie wcześniej chodziłam.

Mieliśmy relaksację, barwy muzyki zajęcia plastyczne D.Press, psychoedukację, psychodramę, terapię grupową i chyba to wszystko. Liczne terapie były skoncentrowane właśnie na pacjenta z chorobą dwubiegunową lub z samą depresją. Nie był to ogólny oddział. 

Przyjaźni się raczej nie nawiązało ale i tak będzie mi brakować poznanych tam osób i tej całej terapii i całego personelu.

Byłam załamana, zakończyłam oddział w bardzo dobrym stanie. Pobyt na oddziale, różne terapię oczywiście też leki ale i w porządku ludzie, którzy wpierają nie osądzają nie gadają za plecami, a także odpoczęcie od stresującej pracy i zakończenie toksycznych relacji pozwoliło mi na powrót do zdrowia.

Teraz pozostaje mi znów pracować. Wrócę do pracy w ochronie, do tej samej firmy a jak nie będą mnie chcieli z powodu długiego L4 to poszukam innej pracy. Możliwe, że mnie poślą na niewykorzystany urlop, albo poślą od razu do pracy. Dowiem się pewnie w następnym tygodniu...

czwartek, 29 września 2022

Prywatność

 Ze względów osobistych ustawiam bloga z publicznego na prywatny.

Jeśli chcesz być moim czytelnikiem, zostaw swojego e-maila w komentarzu.

sobota, 4 czerwca 2022

To co zrobię

 To co teraz zrobię jest bardzo dobrze przemyślane. Długo się już męczę, każda godzina mi się dłuży. Jestem pełna obaw co będzie za minutę, co za godzinę... 

Kiedy jest źle trzeba ruszyć z miejsca i coś zrobić by nie było jeszcze gorzej...

Moje paranoje są w rękach czwartkowej wizyty. Ta wizyta zadecyduje co dalej będzie z moim życiem.

Dobrze, że mam tyle wsparcia, gdyby nie to to bym nie dała rady. A tak jestem gdzie jestem, stoję w miejscu, czas rozprawić się z lękami, z poczuciem zagrożenia ze strony innych osób.

Także, wszystko w rękach jej - pani doktor i tym co mi pomogą przejść przez załamanie.

Czasami trzeba poprosić o pomoc specjalistów, zostawić za sobą to co chaotyczne, by znów mógł powstać spokój. Bym znów mogła się odrodzić z popiołów...

środa, 25 maja 2022

Polubienia

 Lubię to!

Lubię ją

Lubię jego

Lubię je

Lubię ich


LUBIĄ MNIE!


Świat a przynajmniej ten mój najbliższy lubi mnie albo wręcz kocha i to z wzajemnością!


Kiedyś tak nie było, ciągle to we mnie siedzi, to że byłam nielubiana, wręcz gnębiona, osamotniona w najtrudniejszym dla mnie momencie życia...

Wszystko zmieniło się gdy poszłam do Kąta, do najcudowniejszej szkoły. Na początku nie zmieniło się nic we mnie a już na starcie zostałam zaakceptowana i lubiana. To czemu wcześniej czułam się jak przybysz z innego świata? Jak osoba niewarta niczyjej uwagi, nic nie wnosząca do relacji, osoba która zasługuje na gnojenie, nic poza tym....

Odpowiedź jest prosta. Tam ludzie byli sami tacy jak ja: z traumatyczna przeszłością, nieprzystosowani, nie lubiani, z chorobami i zaburzeniami psychicznymi, nie akceptowani w innych środowiskach za swoją inność, niepowtarzalność, oryginalność...

W Kącie była, pewnie dalej jest mieszanka subkultur. Moja przyjaciółka była punkówą do dziś zresztą mamy kontakt, nie taki szalony jak kiedyś ale jest kontakt.

Kąt to moc przeistoczenia. Z brzydkiego kaczątka stałam się pięknym łabędziem. Potrzebowałam czasu by z szarej myszki bez osobowości ( a raczej ją miałam tylko była zatrzaśnięta i głęboko schowana i zasłaniały ja lęki i depresja) przeistoczyć się w osobę nie tylko silniejsza ale i śmielszą z kolorowymi włosami mocnym makijażem, kochająca muzykę rockową i koncerty...

Dzięki tym miejscu odnalazłam siebie, polubiłam siebie i może to też sprawiło, że ludzie zaczęli mnie lubić i kochać.

Kąt to dla niektórych też dom. Ja też zaklimatyzowalam się w hostelu i poczułam się jak prawdziwa nastolatka a nie jako "matka swojej matki"

I teraz żal mi w dupę ściska kiedy myślę, że to miałby być koniec. Już teraz młodzież, na weekendy musi opuszczać swoje schronienie i wracać do toksycznych rodzin. Władze każą robić redukcję etatów. Nie wyobrażam sobie Kąta jako ośrodka socjoterapii bez socjoterapeutów!!!

Owszem klasy są małe i na jednego wychowawcę - terapeutę przypada kilkanaścioro dzieci. Dzieci z różnych środowisk, wymagających dużo większego wsparcia psychicznego i aktywizującego. Wsparcia by móc godnie żyć. A nie tylko jak w zwykłych szkołach każą się uczyć i do widzenia....

NIE ZGADZAM SIĘ NA REDUKCJĘ ETATÓW! Zwłaszcza, że psychiatra dziecięca kuleję. Moje dziecko ma raz na pół roku wizytę u psychiatry i to nawet nie na żywo tylko telefonicznie!!! Gdzie mają podziać się młodzi ludzie po próbach samobójczych jak nie ma miejsc w przepełnionych szpitalach psychiatrycznych, których nie ma już prawie w ogóle!

Ta szkoła to wielki dar dla dzieci z trudnych środowisk, gdy inni nie widzą już szansy ta szkoła widzi w każdym uczniu potencjał....

Gdyby nie Kat to bym nie ukończyła liceum a tak to nawet udało mi się zdać maturę.


Nie o tym miał być ten post miało być o lubieniu i nie lubieniu. 

Życzę mojemu synowi, który kończy niedługo 11 lat by ludzie przejrzeli na oczy, zobaczyli jakim fajnym jest chłopcem, dali mu szansę, podobnie jak ja dostałam szansę. Potrafię być dobra żoną, matka i przyjaciółka i podobnie mój synek jest niesamowitym dzieckiem z osobowością, któremu trzeba pomóc w nawiązywaniu relacji a nie utrudniać. I mam nadzieję że ośrodek do którego pójdzie od września mu w tym pomoże i że Natan zdobędzie sporo przyjaciół....








sobota, 23 kwietnia 2022

Prześladowania

 W szkole gnoja Natka coraz bardziej. Strasznie mu dokuczają rówieśnicy z jego klasy. Kilkukrotnie Michał rozmawiał z tymi gnojami, nie przynosi to żadnych efektów. Natan jest bity, na siłę łaskotany,  a tego bardzo nie lubi. W dodatku dzieci widzą, że jest inny w końcu ma autyzm, choć nie wiedzą jakie to zaburzenie. Natan odstaje od klasy, nie ma tam żadnych znajomych jego pani wspomagająca go nie rozumie i nie wspiera tak jak powinna. Synek nie radzi sobie też z nauką. Z niektórych przedmiotów nie ma jeszcze ocen choć miałby pewnie jedynki...

Szukamy mu szkoły już przez dłuższy czas. Takiej dla niego integracyjnej albo z oddziałami integracyjnymi. Myśleliśmy o specjalnej ale inteligencję ma w normie. Więc taka szkoła odpada. Ale wszędzie nie ma miejsc, klasy są przepełnione, dzwonimy po różnych szkołach i mówią nam, że nie ma miejsc...

Kompletna kicha, ale trzeba dzieciakowi pomóc.  Może od września gdzieś się uda go przyjąć taka mam nadzieję, wysłaliśmy dokumenty do niektórych szkół. Decyzję odmowne. Jeszcze jest nadzieja w pewnej szkole czekamy na decyzję dyrekcji. A jak nie tam to szukamy dalej. Raczej teraz już się nigdzie nie załapie, mam nadzieję że chociaż od września się uda.

Mam dwa pomysły. Jeden na chwilę obecną a drugi na naukę od września w dotychczasowej szkole jeśli nigdzie nie uda się go przenieść.. Pierwszy pomysł jest taki by go na czas do wakacji umieścić na Oddziale Dziennym. Znaleźliśmy taki oddział dla dzieci z depresją i autyzmem itp. jest tam szeroko rozumiana terapia ale co istotne w tym miejscu też jest szkoła. Nauka w małych grupach. Rozwiązanie nie na stałe tylko na kilka miesięcy ale jednak! Nie musiałby się męczyć i cierpieć w tej swojej szkole. Tam jakby coś się działo zawsze mógłby pogadać o tym z psychologiem, nie było by to lekceważone jak jest teraz...

Żeby się tam dostać najpierw potrzeba konsultacji i skierowania na ten oddział. Konsultacje mamy zaplanowaną na wtorek. Mam nadzieję, że się uda i jeszcze w tym roku szkolnym będzie mógł tam pójść!!!

Drugi pomysł jest taki, że jeżeli od września się nigdzie nie dostanie to załatwimy mu indywidualne nauczanie w obecnej szkole. Byłby sam na sam z każdym nauczycielem, więcej by rozumiał z lekcji no i nie był z dziećmi którzy go gnębią, a był z nimi tylko na Wf-ie itp. Myślę, że dałoby się to załatwić i że byłby to dobry pomysł.

Póki co idziemy na te konsultacje i szukamy mu dalej integracyjnej szkoły. Trzymajcie kciuki by się udało!!!


czwartek, 3 marca 2022

Ukraina

 W mojej pracy następuje ciągła wymiana Ukraińców. Zostają na około jedną dobę, ośrodek pomaga im załatwić rodziny, które ich przyjmą i wyjeżdżają następnego dnia i przyjeżdżają kolejni z granicy...

Jak się boję... Większy hałas mnie przeraża, przed chwilą było jakieś bum... A co tamci mają powiedzieć...

Jestem teraz przerażona, ale więcej jest momentów gdy jestem spokojna i mam wyrzuty sumienia. Bo tam tragedia wojna i giną ludzie a tu spokój. Mam męża, dzieci przyjaciół, dach nad głową i pracę. Jakie to niesprawiedliwe!

Chciałabym pomóc, ale nie mamy warunków by u nas zamieszkali. Spróbuję pomóc w inny sposób...

Pandemia prędzej czy później się skończy. A wojna, dopiero co się zaczęła i JESZCZE póki co nie w Polsce, ale to nadejdzie prędzej czy później nadejdzie. Wolałabym już teraz zginąć niż żyć tym strachem codziennym. Wiem teraz tak piszę bo nie mam nic innego do roboty i myśli mi płyną... W ciągu dnia śpię, siedzę z dziećmi, zakupy praca, rodzina przyjaciele i nie myśli się o tym co źle. A gdy zostaje sama ze swoimi myślami wtedy jest koszmar...

Do tego jeszcze chodzi prześladowanie synka w szkole, załatwianie mu nowej szkoły i stres w pracy i taki codzienny stres. I nie wiem jak ja daję radę jakoś funkcjonować. Bo daję radę pracować, nie wpadać w depresję, być matką, żoną i przyjaciółką. I skąd biorę na to siły? Potrafię się też śmiać codziennie tylko potem te wyrzuty sumienia...

Trzeba żyć dalej, mimo wszystko, choć tak moja dusza pragnie już Raju, to po coś tu jestem.

Może życie to nie tylko czyściec zesłany nam przez Adama i Ewę, może to większy sens? Są przecież radości, mimo wszystko.

Mam nadzieję, że zamieszczając tu kolejny wpis będzie już o wiele lepiej... Choć wątpię w to bo wojna dopiero się rozpoczęła, pandemia trwa, a syna w szkole prześladują. Błagam niech się coś skończy, przynajmniej coś z tych trzech rzeczy! I że nie będzie już gorzej!

czwartek, 17 lutego 2022

 Jestem w pracy wyczerpana. Zmęczona nadmiarem emocji tych trudnych ale zmęczona nieprzespanym dniem. Od rana na nogach, spędziłam ten dzień dosyć intensywnie, bez snu w ciągu dnia a na noc poszłam do pracy. Pełna emocji, bólu psychicznego i nieporozumień.

Chyba tak jeszcze nie miałam by nie spać w ciągu dnia choć trochę a iść na noc do pracy. Dlatego taka wyczerpana jestem i śpiąca. Poszłam na dwór na obchód i trochę się rozbudzilam...

Chyba coraz silniejsza się robię. Kiedyś po tak emocjonującym dniu bym się rozpadła. A teraz jest mi bardzo trudno ale nie uciekam w depresje. Chociaż to zależy od wielu czynników... Wczoraj zrobiłam emocjonalnie coś głupiego, czego nie robiłam przez bardzo dłuższy okres czasu. Cóż błędy każdy popełnia. Najchętniej to bym rozładowała napięcie rycząc ile sił w płucach, ale jestem zablokowana, nie potrafię płakać, czasami mi kilka słabych łez poleci, to wszystko....

Ostatnio sporo łykam benzo, bywa że raz w tygodniu bywa, że co drugi dzień... Nie umiem sobie poradzić z niektórymi sytuacjami i silnymi emocjami. Do mojego psychologa nie ma na razie miejsc, muszę sobie radzić bez niego.

Jest mi bardzo ciężko, ale wierzę że znów zaświeci słońce i będzie lepiej....

środa, 19 stycznia 2022

Ochrona

 Jest 2:47 jestem w pracy. Tak jak nigdy spać mi się chcę! Już nawet Energetyk nie pomaga...


Jeszcze trochę do 6:30 kiedy to kolega zmienia mnie... Muszę wytrzymać!


Jestem na nowym obiekcie bo w tamtym nie wygraliśmy przetargu. Jest nas kilkoro z poprzedniego obiektu ale niestety nie tych z którymi się najbardziej zżyłam...


Nie mogę powiedzieć jakie miejsce ochraniam, ani na jakiej ulicy jest ono. Ale nie jest to osiedle mieszkaniowe tak jak było wcześniej. Jest ciekawie, inaczej, więcej obowiązków. 3 obchody w ciągu nocy, 3 czujki. Jest to specyficzne miejsce i dość często pojawia się tutaj straż miejska albo policja, ale nie zdarzyło się to jeszcze na mojej służbie. Na mojej była karetka i zamaskowani pracownicy karetki....


Podoba mi się tu. Na początku byłam przerażona, że sobie nie poradzę. Ale jak ktoś bliski mi powiedział - Naprawdę Ogarniasz Maleńka! Coś musi w tym być!


Ogólnie jestem szczęśliwa. Juz nie w hipomanii ale dalej szczęśliwa. Mam rodzinę, trójkę najlepszych przyjaciół i fajną pracę. Czego chcieć więcej?! Jeszcze tylko zdrowia by się przydało dla całej mojej rodziny, zwłaszcza dla Natanka...