Czytam obecnie książkę pt. Lekcje umierania. Prawdziwa historia o życiu. Napisała ją Erika Hayasaki.
Ta książka coraz bardziej mnie ciekawi. Najfajniejsze są w niej prace domowe. W pierwszym rozdziale trzeba było napisać list do zmarłej osoby, w którymś z kolei rozdziale, trzeba cofnąć się do dzieciństwa i opisać co zmieniło by się w życiu. Także to teraz napiszę...Na pewno zmieniłabym to co złego mnie spotkało, począwszy od dwóch molestowań. Na pewno chciałabym bardzo długo, zwłaszcza w okresie nastoletnim gdzie mi było bardzo trudno to mieszkać u babci, która poświęcała mi sporo uwagi. Tak naprawdę z przerwami mieszkałam u niej z matką do około 10 roku życia. Później się z matką przeprowadziłam do nowego komunalnego mieszkania i tam z nią zostałam. Mieszkając tam z nią to był koszmar, najgorsze moje w życiu lata. Oraz piekielne gimnazjum.... Gdybym mogła to poszłabym do gimnazjum już do Kąta a nie tylko jak uczęszczałam tam do liceum. Jeżeli bym jednak dalej mieszkała u matki nie u babci, to chciałabym od gimnazjum, przez liceum mieszkać w Kątowym hostelu.
Kiedyś marzyłam o pracy jako psychiatra, niestety od najmłodszych lat do teraz mam kłopoty z pamięcią i z uczeniem się, ale gdybym naprawdę dała radę to poszłabym na studia i została psychiatrą.
Czy zlikwidowałabym swoją chorobę dwubiegunową i zaburzenie borderline? Bardzo trudne pytanie. Dzięki tym diagnozom poznałam męża na oddziale dziennym. Gdybym mogła to jednak pozbyła się mojej i męża choroby i sprawiła byśmy się poznali w innych okolicznościach.
Na pewno nie zmieniłabyn dzieci, które bardzo kocham, jednak jeśli bym mogła zlikwidowałabym ich spektrum oraz depresję, czy zaburzenia adaptacyjne.
W czasach nastoletnich sporo imprezowałam - piłam i próbowałam marihuany. Chciałabym by to nie miało miejsca, a moje życie było beztroskie i bezpieczne...
Czy zmieniłabym rodziców, myślę że nie. Na pewno chciałabym im dać szansę by lepiej się mną opiekowali, na pewno nie chciałabym by mama chorowała psychicznie i miała zaburzenia, bo przez to moje życie było bardzo toksyczne. Nie chciałabym by miała nowotwór, który ją zabił, chciałabym by też miała dobre dzieciństwo i w ogóle życie. Mój ojciec natomiast owszem angażował się w opiekę nade mną, mimo że z nami nie mieszkał to w moim życiu było go pełno, jednak nie zawsze dobrze działał. Bił mnie co prawda tylko po rękach, ale to nie było przyjemne, oprócz tego bardzo brzydko mnie często nazywał to na pewno bym to zmieniła.
A i jeszcze, by nie umarły moje żółwie, bym lepszą opiekę im zapewniała, by mój pierwszy piesek nie zgubił się, drugi nie umarł w cierpieniu, a trzeciego nie musielibyśmy oddawać. No i kotki, trochę zmieniłabym ich zachowanie...















