poniedziałek, 27 grudnia 2021

Przyjaciele

 Odezwała się do mnie Natalia - moja kochana przyjaciółka. Chyba przez rok się nie widziałyśmy. Wybaczyła mi moje impulsywne zachowanie. Ja jej też. Jutro prawdopodobnie pójdziemy do Klubokawiarni Kicia Kocia na Pradze Południe tam gdzie często chodziłyśmy. Bardzo ją lubię, bardzo mi jej brakowało. Jest to moja jedyna przyjaciółka z Warszawy. Lidka dalej mieszka w Gdańsku. Nie mogę się doczekać naszego spotkania!

Stało się coś jeszcze. Zyskałam bratnią duszę, nowego Przyjaciela. Poznałam go w pracy w ochronie. Niestety teraz od stycznia będziemy pracować w różnych miejscach, ale obiecał utrzymywać ze mną kontakt. Rafał jest bardzo w porządku. Mimo trudnej przeszłości jest bardzo radosnym człowiekiem. Jak go widzę, albo rozmawiam przez telefon od razu buzia mi się cieszy i poprawia mi to samopoczucie.

Także jestem szczęśliwa! Nie wiem czy to hipomania czy po prostu tak silne uczucie szczęścia i nie zamierzam zmarnować tych relacji, cudownych osób, które pojawiły się w moim życiu.!

sobota, 11 grudnia 2021

Podsumowanie roku 2021

 Przez cały ten rok dalej trwała i trwa pandemia i końca nie widać...

W tym roku zaszczepiłam się dwiema dawkami Pfizera. 

W styczniu przez miesiąc pracowałam przy sprzątaniu klatek schodowych, a w wakacje dostałam się do pracy w ochronie. Pracy, której wcześniej nigdy nie wykonywałam. Jestem w niej już pół roku.

W tym roku stuknęło mi 33 lata a mojemu mężowi już 40stka.

W lato nie udało nam się nigdzie pojechać bo nie mieliśmy pieniędzy a potem dostałam pracę.

W roku 2021 o dziwo lepiej się czuję, nie miałam takich napadów by trafić na całodobowy czy na oddział dzienny. Cały czas biorę leki. Obecnie to Apra, Lamotrigina, Fluoksetyna, Trittico, czasem Chlorprotixen i na niedoczynność tarczycy Eutyrox.

Na początku roku Natan został zdiagnozowany. Ma autyzm atypowy, dostał też w szkole nauczyciela wspomagającego, ale niewiele mu to pomaga, zastanawiamy się z mężem nad szkołą z oddziałami integracyjnymi. Natek zaczął chodzić też na terapię do Scolara a Sara do psychologa w Aslanie.

Sara jest obecnie w 2 klasie a Natan już w 4. Niestety od września synek bardziej choruje niż siedzi w szkole, boję się że przez to m.in. nie zda 

W danym roku mój ojciec zachorował bardzo mocno i trafił do szpitala, w związku z tym musieliśmy psa Miśka oddać, ojciec już nie dał rady się nim opiekować, a my nie mogliśmy go wziąć. Obecnie ojciec przyjmuje regularnie leki, ciągle też chodzi do różnych lekarzy specjalistów, nawet też rzucił palenie, ale i tak bardzo źle się czuje.

W tym roku usunęłam toksyczne relacje ale i w pracy nawiązałam nowe, pozytywne znajomości. 

Chyba już opisałam najważniejsze wydarzenia.


poniedziałek, 11 października 2021

Cele

Mam cel w życiu, chcę schudnąć.
Już zrzuciłam 6 kg. Jeszcze tego nie widać, ale już tak się nie męczę chodząc.
Poza tym spodnie z pracy są na mnie luźniejsze.
Jak tego dokonuję?
Tylko w weekendy jem słodycze i dużo mniej niż wcześniej. Jak waga stanie w miejscu to zamierzam wspomóc się suplementem z błonnikiem. Później brać hydrominum, robić spacery i ćwiczyć.

Jestem na początku tej drogi bo bardzo dużo ważę, ale mam już pierwsze korzyści - waga ruszyła do dołu.

A późniejsze korzyści: zdrowie, ładny wygląd, lepszy sex i nie wiem co jeszcze.

Inne moje cele:
Zestarzeć się z mężem i pierwsza umrzeć.
Zobaczyć jak dzieci dorastają i zakładają rodziny.
Przyjaźnić się z osobami, z którymi się przyjaźnie, budować zdrowe relacje i poznawać nowych przyjaciół.
Utrzymać tę pracę i pracować w niej jak najdłużej.
Wyswobodzić się z Borderline i depresji. W tym kierunku też robię kroki do przodu.

wtorek, 20 lipca 2021

Pracownik Ochrony

Moja przygoda z ochroną zaczęła się w zeszły piątek. Wtedy miałam swoją pierwszą nockę. Pracowałam bez żadnych problemów, nie przespałam, jak mieszkańcy spali, oglądałam sobie filmy i było miło. Sielanka nie trwała jednak długo...
Na kolejnym dyżurze miałam dzień. Przez większość czasu nic się nie działo, było nudno, a ja nic innego nie robiłam tylko patrzyłam na monitoring. Ciężko mi było usiedzieć. Do tej pory prace miałam raczej chodzące...
Myślałam, że tak spokojnie będzie do końca zmiany, ale tak się nie stało. Najpierw przyjechała karetka pogotowia. Spanikowałam na szczęście pomógł mi pracownik ochrony z drugiego osiedla. Już teraz wiem jakie kluczyki mam do słupków na jezdni by je położyć by mogła przejechać karetka pogotowia. 
Później jakaś pani chciała by jej bramę garażową otworzyła bo jej pilot nie chciał działać. Mój pilot też nie działał, była na mnie wściekła, że nic nie umiem, że mnie nie przeszkolili itp. strasznego stresu miałam.

Mam nadzieję, że dziś będzie spokojniej. Idę na noce...

niedziela, 13 czerwca 2021

Współuzależnienie

 Dziś na mittingu było sporo o współuzależnieniu. Dotyczy to nie tylko rodziny alkoholowej ale też innej dysfunkcyjnej.

Moja matka nadużywała leków, przedawkowywała je i była od niektórych uzależniona. Do dziś pamiętam jej naćpane oczy przy przedawkowaniach leków, mówienie w takim stanie, że się zabiję przeze mnie...

Nie, nie przedawkowywała codziennie, robiła to co jakiś czas, najgorzej, że jak wzywałam karetkę to mówiła im, że ja mam coś z głową nie tak, że leczę się psychiatrycznie i sobie coś wymyśliłam i nic jej nie jest. Zawsze przed przyjechaniem karetki wskakiwała do wanny jak polała się prysznicem wnet trzeźwiała i naprawdę nie było po niej widać, że przed chwilą była naćpana po lekach... A ja byłam dla pogotowia tą chora psychicznie, która niepotrzebnie wzywała pogotowie...

 

Nie wiem dlaczego, ale nie mówiłam nikomu nawet w rodzinie, że matka się tak zachowuje. Ojciec do dziś pewnie nie zdaje sobie sprawy co przeżyłam i jak ona zachowywała się pod wpływem przedawkowania psychotropów.

Mi samej zdarzało się to robić, może nawet częściej niż jej, ale nigdy nie doprowadzała się do takiego stanu, zresztą ona albo nie widziała, że za dużo wzięłam leków albo nie zwracała na to uwagi. Dopiero gdy ja sama miałam drgawki czy coś i kazałam jej zadzwonić po karetkę wtedy to zrobiła.

Jak byłam już na płukaniu żołądka w wypisie lekarze zalecali bym poszła do psychiatryka, matka nigdy nic z tym nie zrobiła. Dopiero pewnego razu byłam w tak strasznym stanie i miałam przyjaciela, który teraz ma mnie gdzieś ale wtedy był dla mnie aniołem i zabrał mnie poraz pierwszy do psychiatryka. Za to jestem mu ogromnie wdzięczna...


Co do współuzależnienia, to byłam uzależniona od relacji z matką, to ja byłam jej rodzicem, ja jej leki wydzielałam by nie przedawkowywała, choć i tak pozbierała moje... To ja trzymałam jej kasę i robiłam zakupy, bo potrafiła wydać wszystko jednego dnia... To ja robiłam obiady w domu by nie jeść ciągle zupek chińskich, których mnie potrafiła karmić na śniadanie, obiad i kolację. Nigdy nie powiedziała dobrego słowa, że jej np smakuje co ugotuję.

Tak więc nikt z rodziny nie wie co się tak naprawdę działo i co przeżyłam. 

Jak matka zapraszała jakiś znajomych i ja byłam w tym czasie nie miła dla matki bo nie chciałam grać tak jak ona. Ona przy ludziach nagle stawała się super nadopiekuńczą matka i taki obraz pokazywała całemu światu. Jak matka zapraszała kogoś to ja byłam poprostu sobą. I to ja byłam ta zła, która źle traktuje swoją matkę, nie przyszłoby nikomu do głowy że to nie ze mną jest coś nie tak tylko z nią!





niedziela, 6 czerwca 2021

Podwójne święto synka

 Wczoraj było wielkie wydarzenie, otóż mój syn miał I Komunię Świętą. Przyjechali chrzestni Natana z Ełku specjalnie na tę wydarzenie. Byli też ojciec chrzestny Sary z żoną, moja siostra przyrodnia i mój ojciec.

O dziwo Natan nie nudził się na komunię, a komunia bardzo mu się spodobała.

Był ubrany w pożyczoną albę, spodnie miał przywiezione prosto z Ełku i buty stamtąd zakupione. Ślicznie wyglądał. 

Natan dostał piękny obrazek z kościoła na pamiątkę. 

Później był poczęstunek u nas w mieszkaniu. Goście zjedli pizze, ciasta i inne smakołyki. Natek dostał wymarzony prezent, o którym marzył kilka lat a mianowicie pociąg LEGO z pilotem. Od nas dostał nowy telefon. Dostał też inne prezenty i trochę pieniążków.



Dzisiaj zaś były jego 10 urodziny. Z tej okazji do Natka przyszło dwóch kolegów. Jeden trochę starszy od niego, jeden młodszy. Ładnie się bawili razem z Sarą, a my dorośli sobie rozmawialiśmy. Dostał parę prezentów i było miło. Tak więc 10 lat temu urodził się mój syn. Bardzo szybko to zleciało, a ja jestem o 10 lat starsza...



niedziela, 23 maja 2021

12 kroków - krok 5

 Tak jak już kiedyś pisałam chodzę na mittingi. Byłam już na trzech spotkaniach.

Nie rozumiem jeszcze o co biega z tymi krokami i jak je przepracowywać.

Postanowiłam, że postaram się je tu przepracować na ile dam radę i na ile będę chciała się tu zwierzyć...


5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.


Moje błędy?

Wzięły się przez nie umiejętność opiekowania się mojej matki nade mną. Przez jej chorobę psychiczną, a także tego co doświadczyła sama w dzieciństwie, to jak ją wychowano, jak o nią dbano lub niedbano..

To wszystko sprawiło, że nie potrafiła się mną opiekować. Są osoby, które nie powinny mieć dzieci i ona była taką osobą. No ale byłam i jestem... I co robię tu w życiu? Czemu żyję, czemu jestem?

Jedyny sens życia mój to mąż i dzieci. I nie chcę zachowywać się tak jak matka i źle opiekować się dziećmi. Muszę zmienić swoje podejście z destrukcji to działania bardziej normalnego.

Mimo, że nie ma u nas alkoholu tak jak nie było u mojej matki to czasem działamy tak jak nie powinniśmy i chodząc na mittingi uczę się oddzielać schematy i wprowadzać dobre rzeczy w życie.

A Siła Wyższa? Jest dla mnie Bogiem, który wzmacnia moje postępowania i pomaga mi bym mogła ją mój mąż i nasze dzieci lepiej żyć i bez dysfunkcji jakie i mąż mieliśmy w domach..


Szkoda tylko, że nie umiem tego wszystkiego powiedzieć na mittingu może kiedyś mi się uda...

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Miting DDD

W niedzielę byłam z moją koleżanką na mitingu DDD i DDA.
Jako nastolatka byłam raz w takim miejscu Anonimowych Depresantów ale wtedy mi się nie podobało, a teraz było świetnie.
Odnalazłam się wśród tych osób, które o dziwo miały podobne sytuacje ze swoimi rodzicami.
Nigdy wcześniej nie spotkałam osoby doswiadczajacej wiele cierpień ze strony rodziców, nie mówiąc o piciu. Brak zainteresowania emocjonalnego itp
Będę tam uczęszczać.

wtorek, 5 stycznia 2021

Nowa praca

Od wczoraj pracuję w nowym miejscu. Praca jak dla mnie bardzo interesująca i przyjemna. Choć dużo do roboty mam i ciągle jestem na nogach.

Pracuję przy sprzątaniu klatek schodowych. Nigdy tego wcześniej nie robiłam. Sprzątałam ale nie klatki.

Pracuję na Saskiej Kępie. To dosyć nie daleko mnie. Przejazd autobusem (jednym) i dojście zajmuję mi 30 minut. Nigdy nie pracowałam tak blisko domu :)

Najważniejsze, że pracuję sama, nikt się mnie nie czepia, nikt nie krzyczy, nikt nie hejtuje...

Mam 6 klatek schodowych. Są 3,4,6 piętrowe.
Roboty jest i trochę się nie wyrabiam w czasie, ale to dopiero drugi dzień. 

Cieszę się z tej pracy bardzo mimo, że to sprzątanie. Ale klatek! Nie na hali gdzie pracę powinni wykonywać mężczyźni, nie w biurze, gdzie stoją nad tobą i patrzą jak im odkurzasz. Nienawidziłam tego.